Nadeszły ponure dni. Dni kiedy własne łóżko, ciepła kołdra i mięciutka poduszka stają się rajem na ziemi. Dni ciężkie od popielatych chmur, które szczelnie oddzielają nas od słonecznych promieni a zimne macki próbują wedrzeć się pod poły kurtki. Ciemny był to weekend. Gdyby nie równomiernie tykające wskazówki zegara ciężko byłoby ocenić jaka to pora dnia. Nie myślcie jednak, że spędziłam ten weekend zakopana w ciepłych objęciach kołdry. Bladym świtem w sobotę zapakowałam hasiora w auto i pojechałyśmy odwiedzić Arabellę. Wyszczotkowałam rudzielca, uskuteczniłyśmy niewielki spacer, aby nieco rozruszać chorą nóżkę, a na koniec uraczyłam wszystkie koniska suchym chlebem. Po wizycie w stadninie pognałam nad nasze jezioro bo umówiłam się na rekreacyjny spacer. 10 km to idealny dystans żeby się dotlenić, żeby się rozgrzać marszem... a także jak się okazało w trakcie aby narobić sobie bąbli :( Okazało się, że moje super wygodne traperki są super wygodne ale tylko casualowo, przy marszu postanowiły mnie zdradziecko i bezlitośnie obetrzeć. Nie myślcie sobie, że się poddałam, o nie! Stylem rozpaczliwca dokuśtykałam ostatnie 4 km. Cóż, mam nauczkę że na dłuższy dystans należy ufać starym, wygodnym butom. Dopiero co kuśtykałam z powodu kontuzji stopy, a teraz dołączyłam drugą stopę i zaczęłam wolnochód dokładnie przemyśliwując jak postawić stopę żeby bolało jak najmniej :/
W ten ciemny weekend znalazłam też chwilkę na upieczenie ciasta. Ciasto Kopiec Kreta znane jest wielu z nas ze sklepowych półek. Przyznam szczerze, że nigdy nie skorzystałam ze sklepowego gotowca. Lubię upiec kopiec gdy najdzie mnie ochota na połączenie czekoladowego ciasta, bananów i kremu straciatella. Gdy rozmyślałam ostatnio o wiośnie i wzdychałam do tulipanów które przyniosłam do domu kilka dni wcześniej wpadłam na pomysł, że szpinakowa wersja będzie smakować genialnie. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Ciasto wygląda obłędnie, soczyście zielony kolor przywodzi mi na myśl zielone wzgórza Bag End :) a smakuje jeszcze lepiej. Koniecznie wypróbujcie ten przepis, to pozycja must try.
na ciasto:
150 g świeżego szpinaku
2 jajka
50 ml oleju
20 ml wody gazowanej
1/2 szklanki cukru trzcinowego
3/4 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
na krem:
250 ml słodkiej śmietanki 30%
4 łyżki cukru pudru
100 g mlecznej czekolady
ponadto:
2 banany
Przygotuj tortownicę o średnicy 16 cm, dno oraz boki wyłóż papierem do pieczenia. Szpinak zmiksuj wraz olejem i wodą gazowaną w blenderze kielichowym. Jajka umieść w misie miksera i ubij krótko z cukrem na puszystą masę. Następnie naprzemiennie dodawaj zmiksowany szpinak oraz mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i miksuj na małych obrotach do wykończenia składników. Gotową masę przelej do tortownicy, wyrównaj wierzch i wstaw do nagrzanego do 160 stopni piekarnika. Piecz przez 50 minut do suchego patyczka. Gotowe ciasto wystudź, zetnij górkę która powstała w czasie pieczenia i lekko wydrąż ciasto pozostawiając brzeg tak aby później ułożyć w cieście banany.
Schłodzoną śmietankę ubij na sztywno z cukrem pudrem. Czekoladę zetrzyj na tarce lub zmiel w blenderze kielichowym i wsyp do ubitej śmietanki. Wymieszaj ubitą śmietankę z czekoladą.
Banany obierz ze skórki przekrój tak aby szczelnie wypełniły dno ciasta. Na banany wyłóż śmietankę i uformuj górkę. Ścięty wierzch ciasta pokrusz i okruchami obsyp wierzch ciasta. Ciasto przechowuj w lodówce.
Będzie jak znalazł na Wielkanoc! :)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, w sensie obcierania sobie stóp i robienia bąbli. Już się nauczyłam, że nawet na dłuższe zakupy tylko w wygodnych i sprawdzonych butach ;)