Wrzesień, wrzosem zakwitł las, jesień, melancholii czas... Karty kalendarza zmieniły się, a wraz z nimi zmieniła się aura. Co prawda słońce przypieka jeszcze nosy i policzki ale to już nie to słońce, które opalało nas na wakacjach. Wieczory stały się mgliste, tajemnicze, a noce ciepłe, zwiastujące obfity sezon na grzyby. Ja już zainaugurowałam sezon na grzybobranie, gdy tylko usłyszałam, że pojawiły się w okolicznych lasach, zapakowałam młodzież w auto i pojechaliśmy na spacer do lasu. Las stał się piękny, wciąż jeszcze soczyście zielony, upstrzony tu i ówdzie żółcieniami i pomarańczami. Na jego gęstych dywanach błyskają wciąż jeszcze fioletowe jagódki, purpurowe wrzosy ,a w leśnym mchu skrywają swoje kapelusze podgrzybki. W trakcie tego spaceru zapełniliśmy koszyk skarbami lasu, spotkaliśmy tez pokaźnych rozmiarów zaskrońca i wróciliśmy do domu naładowani pozytywną energią. Jeszcze tego dnia w domu zapachniało sosem grzybowym,mmm pychotka. Dwa dni później znów wróciłam do lasu, w asyście mojej siostry. Było bardzo wcześnie, poranek wstał mglisty i ciepły, w lesie panowała niczym nie zmącona cisza. Tym razem znów mi się poszczęściło i wróciłam do domu z koszem pełnym grzybów oraz pięknym bukietem z wrzosów. Pierwsze zapasy suszonych grzybów zapełniły słoje i poczekają na sezon świąteczny aby dodać smaku potrawom.
Wraz z nadejściem jesieni nachodzą mnie smaki na wypieki, które pachną kojąco. Zapraszam was na ciasteczka półfrancuskie ze śliwkami, tak zwane hand pies. Idealne aby wziąć w jedną łapkę a w drugiej trzymać kubek cappuccino lub herbaty z sokiem malinowym. Ciasteczka smakują bajecznie jeśli podasz je na ciepło ale na zimno też niczego im nie brakuje. Kiedy poczujecie,że to już czas, że jesień przekroczyła nasze progi, sięgnijcie po ten przepis,a gwarantuję, że się nie zawiedziecie.