Gdy już straciłam nadzieję na odrobinę ciepła, deszczowe chmury postanowiły zmienić współrzędne i w końcu opuściły widnokrąg. Ustąpiły miejsca nieśmiałym promieniom słońca, mgłom i pierwszym przymrozkom. W powietrzu czuć nieubłagane nadejście zimy. Póki co cieszę oczy żółtymi dywanami z liści, które grubo wyścieliły osiedlowe chodniki, wpatruje się w wieczorne mgły, które wyciszają wszystkie dźwięki, cieszę się jesienią. Rudziszonowa już prawie wymieniła futerko na zimowe, Arabella zrobiła się puchata niczym niedźwiadek. Idąc śladami moich zwierząt i ja zakupiłam parkę z futrzanym kapturem, bo jeśli prognozy się sprawdzą,moje obecna 'zimowa' kurteczka może nie podołać temperaturom. Wczoraj ponownie odwiedziłam las, tym razem grzybobranie było owocne,ku mojej uciesze w kuchni zawisły grzybowe wianki, które dodadzą smaku bigosowi i kapuście z grochem.
Las jest piękny, kolorowy, jesień widać tu w każdym leśnym zakamarku. Leśne runo pstrzy się soczystymi pomarańczami, żółcieniami i czerwieniami a brązowe kapelusze podgrzybków próbują się skryć w tych barwach przed moim wzrokiem. Rudziszonowa zaprawiona ostatnią leśną eskapadą dzielnie dotrzymała mi kroku, klucząc leśnymi ścieżkami. Cieszy nas każda chwila na słońcu i świeżym powietrzu, aż ściska mnie w dołku na myśl o czającej się tuż za progiem jesiennej szarudze. Po zmianie czasu na zimowy zmierzch zapada wcześniej, coraz częściej pojawia się też ochota na coś słodkiego. Moje jesienne rozmyślania podpowiedziały mi,że powinnam zrobić jesienny sernik,a że często ufam swojej intuicji postanowiłam czym prędzej taki sernik upiec. I tak powstał karmelowy sernik z gruszkami na spodzie z orzechów laskowych i mąki gryczanej. Jeżeli zastanawiacie się jak powinien smakować jesienny deser ten sernik jest odpowiedzią na wasze pytanie. Ja osobiście oszalałam na jego punkcie już po pierwszym kęsie. Skusicie się?