Dziś trochę z innej beczki, ponieważ bohaterem dzisiejszego postu będzie nie deser lecz koń,a właściwie klacz. Mowa tu o mojej podopiecznej Arabelce :)
Arabella, urodzona 16 marca 1994 klacz wielkopolska, śliczna, drobnej budowy kasztanka, znana też jako najszybszy koń w stajni. Sylwetkę zawdzięcza domieszce krwi angielskiej. Niech nie zwiedzie was jej prawie 21 letnia metryka, Arabelka galopuje jak błyskawica. Podobno ma za sobą dość krótką karierę w wyścigach konnych na Służewcu i właściwie jestem w stanie w to uwierzyć,bo gdy jej pozwolić rozwija zawrotne prędkości.
Znana jest ze swej wielkiej i nieodwzajemnionej miłości do Lorda a także z panierowania się w błocie.
Lubiana przez jeźdźców,od początku tego roku jest pod moją opieką. Uczę się jak się nią zajmować, uczę się jej zwyczajów, poznaję dobre i złe strony. Mam do niej słabość, bo to ona wprowadziła mnie do galopu i dzięki niej nabrałam pewności w siodle.
Oczywiście lubię ją rozpieszczać różnymi przysmakami, każda wizyta w stajni czy na padoku to kieszenie napełnione marchewkami, jabłkami ,cukrem lub pieczonymi przeze mnie ciasteczkami.
Na blogu pojawiły się już ciasteczka dla koni ale dziś przepis na te, które w moim odczuciu smakują Arabelce najbardziej. Jeśli macie czworonożnych podopiecznych zapraszam do pieczenia ;)