Okno ledwo spogląda na izbę
spod przymkniętych powiek firan
i podaje rękę zasuwy pierwszej gwieździe
na prześcieradle śniegu
W kącie konająca jodła ubierana
uroczyście na swój pogrzeb gdy
na stole staw karpi na patelni
gorącej pustyni i czerwone morze barszczu
przez które mamy przejść suchą stopą
ale już siadamy do łódek krzeseł
i chwytamy wiosła łyżek płynąc
pod prąd kolędowania
Na drugim brzegu czeka na nas
wóz pierogów z kapustą i makiem
obok studni kompotu ze śliwek
Podajemy sobie milczące ręce
na wysokim horyzoncie życzeń
ziemi obiecanej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz