poniedziałek, 24 lipca 2017

Jogurtowe babeczki z czerwoną porzeczką



Lato u mojej babci pachniało owocami. W ogrodzie rósł okazały krzak agrestu, obok niego rozsiadał się co roku rozłożysty rabarbar, za trzema jabłonkami kusił malinowy chruśniak, a przy samym płocie rosły trzy krzaczki czerwonej porzeczki. Jako dziecko nie znosiłam jej kwaśnego smaku, łaskawie akceptowałam czerwona porzeczkę z kompocie gdy była połączona z wiśniami i rabarbarem. Nie tak dawno temu postanowiłam sprawdzić czy nadal tworzę z porzeczką nieudaną parę i dodałam ją do ciasta z budyniową pianką ---->klik .Ciasto zniknęło w rekordowym tempie, a ja zachęcona tym wspaniałym smakiem zrobiłam jeszcze konfiturę z czerwonej porzeczki. Ta także zniknęła szybko rozsmarowana na ciepłej jeszcze drożdżówce. 
W tym roku nie mogłam się doczekać kiedy porzeczki pojawią się na targu. Dodałam je do kilku pysznych deserów,a jako pierwsze przedstawiam Wam jogurtowe babeczki z czerwoną porzeczką.
Zanim jednak zostawię Was z przepisem opowiem Wam jeszcze jak mój pies stał się najpopularniejszym hasiorem w Bieszczadach.
Ostatni post pisałam dla Was z Bystrego. Wybraliśmy się na weekendowy wypad i oczywiście postanowiliśmy zabrać ze sobą Angel aby poznała bieszczadzką przyrodę. Pierwszego dnia wybraliśmy się do Polańczyka na kajaki tzn. ja zostałam na kocyku z książką i Angel, i uprawiałyśmy chill out a reszta grupy zajęła się kajakowaniem. Wieczorem na tarasie naszego domku zrobiliśmy bbq, Angel padnięta po dniu pełnym nowych wrażeń drzemała przy moich nogach. W okolicach ósmej wieczorem podczas załatwiania potrzeb doczesnych wpadła w taką euforię, że kręcąc młynki dookoła domku postanowiła dać nura przez płot i poszukać przygody. Na nasze gwizdy i wołania nawet nie raczyła przekręcić ucha. Sforsowałam drut kolczasty w ogrodzeniu i wołałam ją na skraju lasu. Nie odważyłam się wejść w tą gęstwinę bo panowały tam egipskie ciemności. Czuwaliśmy długo i wołaliśmy na zmianę ale nasz hasior przepadł. Rano przygotowaliśmy ogłoszenia i w leżącym w bliskim sąsiedztwie ośrodku wydrukowaliśmy je. Zakleiliśmy wszystkie przystanki, sklepy i tablice ogłoszeniowe w promieniu 30 km od Bystrego. Odwiedziliśmy stadniny, rozpuściliśmy info wśród sąsiadów, poruszyliśmy media społecznościowe, bez większego skutku. W głowie kołatała się myśl, że lasy pełne są tu dzikich zwierząt, a także sideł zastawianych przez kłusowników. Wiedziałam też,że nasz hasior jest pięknym psem i ktoś, kto ją znajdzie niekoniecznie będzie mógł chcieć nam ją oddać. 
W niedzielny poranek zaczynałam godzić się z tym,że będziemy musieli wrócić do domu sami... aż do telefonu, który poderwał nas przed południem. Oto przewodnik z ośrodka zabrał gości na spacer do Przełęczy Żebraka. Kogo spotkali po drodze??? Otóż przy drodze odpoczywała Angel. Przewodnik widział ogłoszenie przyklejone przez nas w ośrodku, toteż od razu poznał naszą gwiazdę, która bez większych oporów dała się złapać oraz nakarmić. Oczywiście na nasz widok zerwała się z dziką radością, zdaje się, że zdążyła zatęsknić.... czy uciekłaby po raz drugi??? Myślę, że TAK i to bez wahania. Hasiory już tak mają. Nasza przygoda na szczęście zakończyła się happy endem.
Zdążyliście zgłodnieć??? Zapraszam na babeczki :)








babeczki:

2 jajka (najlepiej wiejskie)
3/4 szklanki cukru trzcinowego
1 i 3/4 szklanki mąki pszennej
1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
50 g oleju rzepakowego
250 ml kefiru
2 łyżki kakao

ponadto:

200 g czerwonej porzeczki
cukier puder




Przygotuj foremki na tartaletki (u mnie 12 sztuk), dno oraz boki wysmaruj masłem i wysyp bułką tartą. Czerwoną porzeczkę opłucz pod bieżącą wodą, 50 g odłóż do dekoracji resztę obierz z szypułek. Jajka i cukier trzcinowy umieść w misie miksera, ubij na puszysta masę. Do ubitych jajek wlej olej rzepakowy i dodawaj partiami przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia. Następnie dodaj kakao i kefir, jeszcze raz zmiksuj do połączenia składników. Na końcu dodaj czerwoną porzeczkę i wymieszaj z ciastem. Napełnij foremki ciastem do 3/4 wysokości, foremki ustaw na blaszkach. Wstaw do nagrzanego do 160 stopni piekarnika i piecz przez 30 minut do suchego patyczka.
Gotowe babeczki wystudź, przed podaniem oprósz cukrem pudrem i udekoruj porzeczkami.

4 komentarze:

  1. Bardzo apetyczne zdjęcia! Można dostać ślinotoku od patrzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za historia, ale na całe szczęście ze szczęśliwym zakończeniem. Jestem ciekawa czy uciekłaby faktycznie drugi raz ?? Piękne zdjęcia i na pewno jeszcze smaczniejsze babeczki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O mamuniu! Ja bym chyba umarła, gdyby któraś z moich wykręciła mi taki numer. Na szczęście obie boją się własnego cienia, ciemności zresztą też, więc bardzo się pilnują i nie mają ciągot do ucieczek ;)
    A babeczki wyszły Ci cudne :)

    OdpowiedzUsuń