środa, 30 listopada 2016

Klasyczne Chocolate Chip Cookies




Wiecie co najbardziej lubię w remontach??? Ich koniec. Po trzech tygodniach totalnego chaosu i rewolucji moje mieszkanie odsłoniło nieco odświeżone oblicze. Co nas to kosztowało czasu i energii lepiej przemilczę ale za to teraz jest pięknie. Dziś, po kilku dniach od generalnego sprzątania powoli zaczynam odczuwać przyjemność z domowego otoczenia. Za to w trakcie remontu przeżyłam chyba wszystkie z możliwych rodzajów irytacji. Nauczyłam się władać wałkiem, szpachlować, odświeżać wygląd mebli. Check, oto moja nowa umiejętność, do mistrza na pewno sporo mi jeszcze brakuje ale zdolność malarska została przeze mnie opanowana. Właściwie wszystkie aspekty teoretyczne remontu należą do przyjemnych, za to w praktyce zaczynają się schody, szczególnie gdy malowanie odbywa się w chwilach wolnych od pracy, a po drodze spotykają nas różne niezaplanowane niespodzianki. Jeżeli chodzi o niespodzianki, to nasze ściany dwoiły się i troiły żeby nam zapewnić rozrywkę. A to guz, a to odpadł kawał ściany, a to znów wiertło nie mogło poradzić sobie z wydrążeniem otworu pod kołek. Niestety głową muru nie przebijesz, staraliśmy się jak mogliśmy załagodzić ścienne wybryki i sprawić żeby wyglądały jak najlepiej. Kuchnia też odegrała swoją rolę, zostawiliśmy ją na koniec co było błędem strategicznym. W porywach entuzjazmu uznaliśmy,że to takie małe pomieszczenie,że raz dwa się z nim uporamy. Nic bardziej mylnego. Okazało się,że to "małe" pomieszczenie skutecznie zagraciło nam salon tym samym rujnując moje zabiegi dotyczące sprzątania. Na szczęście zagryzłam zęby na tyle mocno, że udało mi się przetrwać akcję 'kuchnia' i w końcu zabrać się za generalne porządki. Dzięki nim wyzbyłam się ze swojego królestwa wszystkich niepotrzebnych czarup. Nie uwierzycie!!! Okazało się,że moich szafkach zrobiło się na tyle miejsca,że moja skromna kuchenka porzuciła nazwę graciarni,baa przez to całe sprzątanie moje uczucia do niej wzrosły. Zostało nam jeszcze kilka poprawek ale wypisaliśmy sobie krótki urlop od remontu aby zebrać nieco siły na ostateczne starcie :)
Dziś przejrzałam zdjęcia i złapałam się za głowę, gdy zobaczyłam ile przepisów czeka w kolejce na publikację. Na pierwszy rzut wybrałam ciasteczka, idealne do chrupania przy kawie czy herbacie. Pora jakby idealna na picie ich w dużych ilościach. Ciastko więc jest jak najbardziej wskazane, do herbaty, do kawy, do szkoły lub pracy na drugie śniadanie. To moje pierwsze ciasteczka chocolate chip i zaręczam wam,że nie ostatnie. Moje dzieci straciły dla nich głowę, przyznam że i mnie bardzo posmakowały. Zapraszam po przepis


poniedziałek, 14 listopada 2016

Five o'clock w podróży- USA, z czym to się je???


Będąc w podróży po USA zastanawiałam się, którym z wrażeń podzielę się z wami najpierw. Wielki Kanion Kolorado, Las Vegas, Nowy Orlean, bagna Lafitte??? Kolejne pomysły przemykały przez moją głowę. Muszę przyznać, że przez pewien czas nie wiedziałam co pójdzie na pierwszy ogień. I nagle eureka!!! O czym powinna napisać blogerka kulinarna??? Oczywiście o życiu od kuchni.
Kuchnia amerykańska ma zarówno swoich przeciwników jak i wiernych fanów. Ja tak naprawdę znałam ją z lektury, telewizji i opowieści. Sama też testowałam co ciekawsze przepisy we własnej kuchni. Po prawie trzech tygodniach stołowania się we wszelakiej maści knajpkach mogę powiedzieć wam jedno: między bajki można włożyć tezę, że kuchnia amerykańska to tylko fastfood. Owszem, w każdym mieście znajdziecie szereg znanych sieciówek, w których też jest nieustanny ruch ale wystarczy trochę się rozejrzeć za lokalną jadłodajnią aby poznać smak prawdziwej amerykańskiej kuchni. A jaka ona jest??? Przepyszna!!! W Stanach króluje wołowina, owszem znajdziecie w kuchni amerykańskiej owoce morza i kurczaka ale soczyste steki i burgery to jest to, co Amerykanie kochają ponad wszystko. Nie będę szczegółowo wyliczać co i gdzie jadłam, ograniczyłam swoją listę do kilku najsmaczniejszych/ najciekawszych moim zdaniem miejsc na kulinarnej mapie mojej podróży po USA. Przygotujcie zatem swoje kubki smakowe na małą podróż :)

piątek, 4 listopada 2016

Niezwykły sernik dyniowy, perfumowany skórką pomarańczową na orkiszowym spodzie





W dni powszednie nasze poranki są szybkie, zaraz po dźwięku budzika moje mieszkanie zamienia się w tornado, w oku którego ja dwoję się i troję aby w jednym czasie dobudzić dzieci, przygotować im śniadanie, drugie śniadanie, a tym samym ogarnąć siebie na tyle abym mogła z najmłodszą latoroślą pokazać się na basenie. Skutki tornada bywają różne, dziś na przykład skończyło się lekkim spóźnieniem. Gdy w dzikim pędzie zmierzałam w stronę auta zauważyłam jednak, że chłód nie jest tak doskwierający jak wczoraj. Przyjęłam ten fakt z wielką radością, bo od ponad tygodnia M. jest naszym szoferem do szkoły ale już ze szkoły wracam do domu na własnych nogach. Po zajęciach na basenie odprowadziłam H. do szkoły i dziarskim krokiem ruszyłam w stronę domu. Aż trudno mi było uwierzyć w to co obserwowałam. Piękne słońce, na niebie ani chmureczki, po prostu cudownie, prawdziwa, złota jesień. Celowo wybrałam drogę przez park okalający okoliczny zamek, aby nacieszyć oczy barwami, poczuć pod butami szeleszczące liście klonu i dębu, dotlenić umysł. Po ostatnich tygodniach niepogody dzisiejszy dzień był jak balsam dla duszy i ciała. Nazbierałam kolorowych liści ,pstryknęłam kilka fotek dla utrwalenia tych chwil, po drodze zajrzałam jeszcze na osiedlową lipową alejkę. Na ostatnim spacerze z H. spotkałyśmy tam parkę wiewiórek, które zwinnie uciekały przed moim obiektywem. Dziś niestety ich nie spotkałam, zaszyły się pewnie w swoich dziuplach ale wkrótce znów do nich zajrzę z orzeszkami :).
Po powrocie do domu nastrój dopisywał mi na tyle, że postanowiłam upiec ciasto ze śliwkami. Póki co siedzi jeszcze w czeluściach piekarnika i wyrasta, a ja mam dziś dla was inne ciasto, niezwykły sernik. Za każdym udanym połączeniem, wyrzucam z siebie ochy i achy i mówię,że ten sernik jest najlepszy. Z sernikiem, który wam dziś proponuję nie było inaczej, planowałam że wyjdzie smaczny ale że aż tak??? Kochani, ten sernik jest po prostu nieprzyzwoicie pyszny, po prostu niebo w gębie. Koniecznie dodajcie go na listę waszych jesiennych wypieków. Połączenie dyni, skórki pomarańczowej i spodu orkiszowego z orzechów laskowych to poezja smaków. To must try tego sezonu jesiennego.


czwartek, 3 listopada 2016

Brownie z kandyzowaną dynią i czekoladkami Reese's





Liście lecą z drzew, pokrywają ziemię gęstymi, szeleszczącymi dywanami, w odcieniach żółci i brązu. Przyszedł Listopad, w ciszy i zadumie, rozświetlony niezliczoną ilością zniczy i lampionów. Cisza we Wszystkich Świętych była wręcz namacalna, dzień wstał ciężki od chmur, chłód próbował się wedrzeć przez zaparowane okna. Za to u mnie w domu było ciepło i przytulnie, pachniało gołąbkami i bigosem ale najbardziej pachniało ciastem. Zapach czekolady unosił się w powietrzu, wabiąc słodko i mamiąc obietnicą deseru. To był zapach, który odwrócił moje myśli od liści wirujących w powietrzu w dzikim walcu, od deszczu raz po raz zacinającego w szyby. Zostaliśmy uziemieni przez choróbsko, które dopadło mojego M. ale nie narzekaliśmy na zaistniałą sytuację. Herbata z domowym sokiem malinowym, pyszne brownie i 2 sezon Supernatural umiliły nam popołudnie. Stefek zmienił się w etatowego leniwca, bezczelnie wylegując się całe popołudnie w naszym łóżku. Raz jeden udał się za mną do kuchni aby sprawdzić stan swoich misek. Kot to ma życie...
A brownie??? Czysta poezja, lekko chrupiący wierzch, ciągnący się środek, kawałeczki kandyzowanej dyni i czekoladek Reese's, które przyjechały ze mną zza oceanu. Kandyzowaną dynię przygotowała dzień wcześniej, korzystałam z przepisu Gin --->klik . Wszystkie składniki idealnie ze sobą współgrają i nawet mój M. uznał, że brownie było pyszne, a musicie wiedzieć, że nie przepada za "czekoladą z czekoladą" ;) 




Five o'clock po godzinach- Październik


#1 Rzeczyca Rajders #2 Kolory Października #3 Czas na sernik #4 Nad jeziorem #5 Happy Halloween #6 Sucha Bela Słowacki Raj #7 Dead coast #8 Podziwiamy jesień #9 Jesienny comfort food- jagielnica #10 W lesie