czwartek, 22 lutego 2018

Straszny torcik- Ghost naked cake





Angel, w domu zwana Angeliną lub Dżejsonem (sama nie wiem skąd ten pomysł :D ) jest z nami już od ponad roku. W pewnym sensie po ukończeniu pierwszego roku życia i osiągnięciu pełnej psiej dojrzałości nieco spoważniała... no właśnie nieco. Z jednej strony świetnie reaguje na polecenia,w końcu spędziłyśmy sporo czasu z psią behawiorystką i trenerką ale z drugiej strony potrafi w sekundzie podnieść mi ciśnienie do górnej granicy. Czasami musi zostać sama, zazwyczaj na godzinę lub dwie, gdy muszę załatwić coś na mieście lub mam umówione spotkanie z klientem. Zawsze zostawiam jej jakiś przysmak, który zajmie ją podczas mojej nieobecności. Czasem jest to kość, czasem zamrożony jogurt lub inny rarytas. Czasem mój pies zachowuje się jak anioł, opędzluje wszystko, a później ucina sobie drzemkę. Czasem jednak włącza jej się "zemsta" za pozostawienie jej samej i niszczy... i są to zawsze moje rzeczy. Długopis, czytana właśnie przeze mnie książka, gazetka z promocjami z Biedronki, a ostatnio moja służbowa pieczątka. Gdy otwieram drzwi, a mój pies robi przysłowiowego Smeagola to już wiem, że ewidentnie coś jest na rzeczy. Dostałam już tyle nauczek, że przed wyjściem z domu bardzo dokładnie sprawdzam czy aby w salonie nie został jakiś zachęcający do zniszczenia obiekt. Żeby mi się za bardzo nie nudziło czasem mój hasior trzyma asa w rękawie, tak "just in case". I właśnie ostatnio postanowiła wykorzystać takiego asa i gdy tylko uniosłam klapę bagażnika mój super pies dał drapaka. Wiedziałam, że pogoń za tym wypłoszem na nic się nie zda,bo wykręcała w dzikim galopie radosne młynki wokół bloku. Pomyślałam tylko,że bardzo prawdopodobne że pójdę do kryminału bo jak złapię tę dziadygę to zatłukę gołymi rękami. Nie wiem jak skończyłaby się cała sytuacja, gdyby nie pan spacerujący z yorkiem. Angel oczywiście zaczęła obskakiwać pana, który zapobiegawczo wziął swojego pupila na ręce. Oczywiście moi drodzy wcale nie dała się podejść. Za to pan okazał się na tyle miły, że podprowadził mnie pod klatkę, a gdy mój zwichrowany pies zauważył, że psi obiekt zainteresowania znika w czeluściach naszej klatki, postanowił też do tej klatki wbiec. Gdy w końcu uspokoiłam się na tyle, że moje ciśnienie wróciło do normy, spojrzałam na Stefana który władował swoje kocie jestestwo w kanapowe poduszki i spał nie wiedząc o bożym świecie, westchnęłam...choć jedno stworzenie w domu nie jest wywrotowcem.
Dziś mam dla Was torcik, całkiem prosty i nieskomplikowany. Ostatnio zafascynowała mnie łatwość przygotowania bezy włoskiej, dlatego postanowiłam sprawdzić jak zachowa się ona jako nadzienie tortu. Postanowiłam dodać jej nieco koloru i tak oto powstał duszkowy torcik. Jedyne co jest w nim straszne to jego smakowitość :). Świetnie sprawdzi się na dziecięcych przyjęciach lub na Halloween. koniecznie zaopatrzcie się w jadalne oczy, bo dodają one duszkom uroku. 





na biszkopt:

6 jajek, najlepiej wiejskich
6 łyżek cukru trzcinowego
2 łyżki mąki pszennej
4 łyżki kakao
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia

na bezę włoską:

4 białka
300 g drobnego cukru
60 ml wody

ponadto:

jadalne oczy do dekoracji
50 ml naparu z kawy do nasączenia ciasta
różowy i niebieski barwnik spożywczy (ja użyłam w proszku)




Przygotuj kakaowy biszkopt. Piekarnik nagrzej do 160 stopni (termoobieg), dno oraz boki tortownicy o średnicy 16 cm wyłóż papierem do pieczenia. Białka umieść w misie miksera, dodaj szczyptę soli i ubij je na sztywno. Do ubitych białek, nie przerywając ubijania, dodaj po łyżce cukier trzcinowy oraz kolejno po jednym żółtku. Ubita masa jajeczna powinna być lśniąca i dobrze napowietrzona.
Tu kończymy pracę miksera. Do ubitych jajek dodajemy partiami mąkę, kakao o raz proszek do pieczenia i delikatnie mieszamy ręczną trzepaczką do ubijania. Gotowe ciasto przelej do tortownicy wyrównaj wierzch i piecz 30 minut. Upieczony biszkopt rzuć z wysokości ok 10 cm, żeby usunąć nadmiar powietrza. Biszkopt wystudź, a następnie przekrój tak aby powstały trzy blaty. Każdy blat naponczuj naparem z kawy.
Teraz przygotuj bezę włoską.Od 300 g cukru odsyp 1/3 szklanki. 60 ml i resztę cukru umieść w rondelku i doprowadź do wrzenia na bardzo małym ogniu. Od momentu zawrzenia gotuj syrop 2-3 minuty, nie podkręcaj ognia aby uniknąć przypalenia. Syrop powinien być przejrzysty, pełen pęcherzyków powietrza. Gotowy syrop zestaw z ognia. Białka umieść w misie miksera, ubij na sztywno, dodawaj partiami wcześniej odłożony cukier. Do ubitych białek wlewaj cienką strużką syrop cukrowy nie przerywając ubijania. Gdy wlejesz cały syrop ubijaj jeszcze białka około 2 minut.
Odłóż 1/3 bezy do osobnej miski, dodaj do niej szczyptę niebieskiego barwnika i dokładnie wymieszaj. Do pozostałej 2/3 bezy dodaj szczyptę różowego barwnika i również wymieszaj.
Przygotuj paterę, przełóż blaty różową bezą, ok. 1/3 zostaw do wierzchniej dekoracji. Wierzch tortu udekoruj różową i niebieską bezą. Umieść je w osobnych rękawach cukierniczych, zetnij nożyczkami końcówkę rękawa (jeśli używasz jednorazowych) i wyciskaj na zmianę różowe i niebieskie duszki. Na końcu w wybrane duszki powciskaj jadalne oczy. Tort możesz przechowywać w lodówce ale nie dłużej niż 2-3 dni.

1 komentarz: