Nic nie pasuje do klimatu świąt jak słuszny kawałek makowca. Moja miłość do makowców sięga wczesnego dzieciństwa odkąd w czasie świat nie odstępowałam na krok blachy ze struclami :)
Po struclowej uczcie wszyscy mogli podziwiać mój uśmiech utkany ziarenkami maku. Jak to się stało, że moja miłość do maku wygasła? Nie dalej jak w święta dwa lata temu, w trakcie procesu przygotowania strucli makowych, coś nie zagrało, masa się zepsuła ale dowiedziałam się o tym dopiero po tym jak strułam struclą siebie i M. To wystarczyło aby mój wzrok omijał produkty z makiem w sklepach przez bardzo długi czas. Jak to bywa z prawdziwą miłością, która nigdy nie gaśnie, nie dalej jak tydzień temu postanowiłam dać sobie i makowi drugą szansę. Tym razem kontrolowałam cały proces i wszystko poszło jak należy. Jak wiecie unikam pszenicy, więc tym razem mój wybór padł na makowiec bez ciasta, makowiec skomponowany z jabłkami we wspaniały duet. Wiele osób zna to ciasto jako makowiec japoński ale dla mnie jest to po prostu ciasto makowe z jabłkami, w kwestii pozostałych dodatków pozostawiam wam wybór, wszystko zależy od waszych gustów. Nie będę się zastanawiać nad genezą tej nazwy, w końcu co ma piernik do wiatraka???
Dekoracja ciasta jeszcze w klimacie świątecznym, za oknem aktualnie bardziej wiosna niż zima ale mnie to zupełnie nie przeszkadza. Jest ciepło i w dodatku koniec tygodnia, życie jest piękne :)