Są dni, kiedy jedyne o czym marzę to schować się pod ciepłą kołdrą i zasnąć mocnym snem jak niedźwiedź na zimę. Przespać niepogodę, natłok obowiązków, ciągły pęd, stresy... Są dni, gdy ciepła kołdra i możliwość skrycia się w jej ciepłych objęciach to luksus. Pakowanie walizek, lot, praca na najwyższych obrotach, pakowanie walizek lot, chwila odpoczynku. Które lotnisko dzisiaj??? Który pociąg??? Nowe miejsca, nowi ludzie, nowe projekty. Moje życie w jednym momencie zostało naszpikowane tysiącem nowych elementów, z dnia na dzień zostałam rzucona w ten wir ze słowami: "Anka, przeszłaś z nami chrzest bojowy, poradzisz sobie".
No i radzę sobie... okazało się, że huragan nie taki straszny, chaos da się ogarnąć, a życie na walizkach też może dawać dużo satysfakcji.
Piszę te słowa, wrzucając do walizki kosmetyczkę i ubrania. Dziś lecę ponownie, łapać to co przynosi mi życie, czerpać i uczyć się nowych rzeczy. A gdy przyjdzie czas zanurzę się ponownie w ciepłych, bezpiecznych objęciach kołderki... nie na całą zimę ale przynajmniej na te 6 godzin ;)
Kochani, pamiętam jednak o Was, choć tak rzadko tu zaglądam. Zostawiam Was na ten łikend z przepisem na piernikowy tort nadziany kremem malinowo-różanym. To moja druga propozycja w trwającym jeszcze przez 3 dni konkursie #apetytnakopernika. Jeśli jeszcze nie zgłosiliście swoich przepisów to czym prędzej zmieńcie ten stan rzeczy. Konkurs trwa jeszcze przez 3 dni.
W ubiegłym roku mój przepis na Torcik z kremem jaglanym i karmelizowaną gruszką zdobył pierwsze miejsce w tym konkursie. W tej edycji blogerki wysoko podniosły poprzeczkę, jury będzie miało twardy orzech do zgryzienia.
Zanim jednak jury wyda werdykt zapraszam Was na kawałek piernikowego tortu, smacznego :) :p