Przypadki chodzą po ludziach, ja jestem świetnym przykładem. Niby nie jestem pechowcem ale czasem mam wrażenie jakby piątego 13go zdarzał mi się częściej niż raz w miesiącu. Powiecie,a tam przesadza... Wierzcie lub nie jeśli coś ma się komuś przytrafić to właśnie mnie. Mało kto może się pochwalić,że potrafi spaść z roweru na prostej drodze, zaliczyć wywrotkę do góry dnem na kajaku, zostać zmiecioną drzwiami supermarketu... a to dopiero początek listy. Na przykład w poniedziałek próbowałam otworzyć drzwi mojej gwiazdy,a drzwi ani drgnęły. Przymarzły skubane, no trudno, ponowiłam próbę z drzwiami pasażera. Nie dość,że drzwi nie puściły to poszłam ślizgiem i zatrzymałam się na lusterku sąsiedniego samochodu. Drzwi w końcu puściły a mnie została pamiątka w postaci siniaka na dekolcie. Godzinę później próbując zamknąć drzwi od auta stanęłam za blisko i doprowadziłam do bliskiego ich spotkania z moją nogą. Efekt: mega guz. Wczoraj za to zaliczyłam bliskie spotkanie mojego czoła z tablicą ogłoszeniową pod sklepem. Nie pytajcie o okoliczności :D
Gdy jesteśmy na jakimś grupowym wyjeździe wszyscy mają telefony w pogotowiu gdy np przeskakuję po kamieniach na brzegu strumienia ;). No taka moja uroda...
Zima postanowiła jednak przyjść, nie jest jakoś specjalnie zimno, śniegu też nie ma w nadmiarze. Za to przynoszę pod butami do domu kilogramy piasku, którym osiedlowe sprzątaczki hojnie sypią po chodnikach. Przy życiu trzyma mnie myśl,że styczeń lada chwila się skończy i będzie o krok bliżej do wiosny...
A póki co wykorzystuję zimowe chłody i piekę ciasteczka. Najlepsze są takie, które nie wymagają skomplikowanych zabiegów. Do takich ciastek zaliczam pieguski. Uwielbiam je za to że są pełne orzechów, rodzynek i czekolady. A Wy lubicie pieguski??? Pieczecie je??? Zapraszam na moją wersję tych znanych ciasteczek.
składniki:
100 g miękkiego masła
100 g cukru trzcinowego
1 jajko
1 i 1/2 szklanki mąki pszennej
2 łyżki mleka
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta sody oczyszczonej
1/2 szklanki posiekanych orzechów laskowych
1/2 szklanki czekoladowych kropelek
1/2 szklanki rodzynek
W misie miksera utrzyj miękkie masło z cukrem i jajkiem. Do utartej masy dodaj mąkę wymieszaną z sodą i proszkiem do pieczenia oraz mleko. Wyrób mikserem ciasto. Wsyp posiekane orzechy, czekoladę oraz rodzynki i jeszcze raz wymieszaj tak aby dodatki połączyły się z ciastem.
Przygotuj dwie blachy, ich dno wyłóż papierem do pieczenia. Odrywaj małe kawałki ciasta, formuj kulki i układaj na blasze. Każde ciastko spłaszcz dłonią. Ciasteczka piecz w temperaturze 160 stopni przez 15-20 minut. Z podanej ilości otrzymasz ok. 30 ciasteczek. Wystudzone ciasteczka przechowuj w pojemniku. Jeśli chcesz aby zmiękły, do pojemnika w którym je przechowujesz włóż kawałek jabłka lub pomarańczy i zostaw na dzień lub dwa.
Oj, zjadłabym sobie takie ciasteczko... :) Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńAj, współczuję... Mi się takie wypadki zdarzają sporadycznie, ale jak już, to na całego. Ech, szkoda słów...