Czwartek przywitał nas deszczową aurą. Już od kilku dni skwar i duchota dawały się we znaki i przyniosły ogromną nawałnicę. Burza zostawiła po sobie chmury i ochłodzenie. I jak tu żyć ??? Człowiek złapie trochę słońca, nabierze ochoty na więcej a pogoda serwuje deszcz. Oczywiście jestem mistrzynią organizowania sobie czasu w domu. Zawsze znajdzie się jakiś kąt do posprzątania jakaś zaległa praca do zrobienia ale nogi rwą na świeże powietrze.
Oczywiście wraz ze spadkiem biometu wzrasta mój smak na coś dobrego. Tym razem pomyślałam o budyniu ale takim domowym, z prawdziwą wanilią. Żeby przełamać słodycz kremu custard polałam go duszonym rabarbarem. Na zrobienie tego deseru poświęciłam dosłownie chwilkę zaraz po tym jak otrzymałam wiadomość od R., że wpada na szybką herbatę. Zgodnie stwierdziłyśmy że to był najlepszy sposób na rozpoczęcie tego pochmurnego dnia. Przy akompaniamencie syczącego czajnika wymieniłyśmy rodzinne ploteczki a przy parujących kubkach herbaty skupiłyśmy się na zawartości deserowych szklaneczek. I tak uratowałyśmy pochmurny czwartek :)
Przepis dołączam do akcji rabarbarowa rewolucja.