Jest ciemny listopadowy poranek,jeden z kolejnych w tym tygodniu.Drzewa uginają się pod ciężarem mokrych gałęzi, powietrze przesycone jest wilgocią i zapachem mokrych liści.Snuję się leniwie po kuchni, nie czuję się dobrze. Lituję się nad sobą, bo trzeci dzień walczę z wirusem, którym poczęstowała mnie moja H. Po zaspach zużytych chusteczek , hektolitrach herbaty z miodem i sokiem malinowym a także niezliczonej ilości kanapek z czosnkiem odczuwam minimalną poprawę samopoczucia. Dziś na śniadanie zjemy drożdżówki i to jakie!!! Zrobiłam je wczoraj, a właściwie zrobiły się same. Jak zawsze użyłam wypiekacza do chleba, który zrobił za mnie ciasto. Ja właściwie tylko niedbale odrywałam kawałki ciasta formując w bułeczki i nadziałam je domowym budyniem, na zrobienie którego poświęciłam maksymalnie 10 minut. W przerwie pomiędzy kolejnymi herbatami polukrowałam je i oto są. W kuchni przyjemnie bulgocze woda w czajniku, syczy spieniarka do mleka,Stefan ociera się o moje nogi,dziś nigdzie się nie spieszę. Usiądziemy z H. z kubkiem mleka i kawy, weźmiemy sobie po drożdżówce i powędrujemy do Doliny muminków,w której aktualnie też listopad.
Przepis pochodzi z tej strony i dołączam go do akcji Kuchnia skandynawska.
ciasto drożdżowe:
300 ml pełnotłustego mleka
50 g roztopionego masła
500 g mąki pszennej
75 g cukru trzcinowego
1,5 łyżeczki kardamonu, najlepiej świeżo mielonego
szczypta soli
7 g suchych drożdży
1 jajko, roztrzepane
budyń:
4 żółtka
40 g mąki ziemniaczanej
500 ml pełnotłustego mleka
75 g cukru trzcinowego
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
lukier:
2 łyżki gorącej wody
1,5 szklanki cukru pudru
wiórki kokosowe do posypania bułeczek
Zacznij od przygotowania ciasta. Jeżeli jak ja używasz wypiekacza do chleba, włóż do niego najpierw mokre składniki a następnie suche, włącz program do wyrabiania ciasta i zajmij się czymś przyjemnym.
Jeżeli wyrabiasz ciasto tradycyjnie: wszystkie sypkie składniki włóż do miski, w osobnej misce wymieszaj składniki mokre (najlepiej aby mleko było bardzo ciepłe) .Wlej mokre składniki do suchych i za pomocą miksera z końcówkami do wyrabiania ciasta drożdżowego wyrób dokładnie ciasto. Ciasto ma być elastyczne i miękkie, jeżeli jest lepkie dodaj 2-3 łyżki mąki. Ciasto włóż do miski, przykryj lnianą ściereczką i niech sobie wyrasta przez co najmniej 2 godziny.
Teraz zajmij się budyniem. Zagotuj 400 ml mleka.W reszcie mleka rozprowadź mąkę, cukier i żółtka,wlej do gotującego się mleka.Mieszaj energicznie a gdy budyń zgęstnieje zestaw go z ognia.
Weź kawałek powlekanego papieru do pieczenia, zgnieć go w kulę, zamocz a następnie rozłóż na powierzchni budyniu, w ten sposób unikniesz powstania kożucha.
W czasie gdy budyń stygnie, odrywaj kawałki ciasta, formuj w bułeczki,układaj na blaszkach wyłożonych pergaminem.Pozostaw bułeczki na kwadrans aby ponownie wyrosły. Po tym czasie używając dna wąskiej szklanki zrób w bułeczkach wgłębienia (najlepiej do samego spodu). Każdą bułeczkę nadziewaj budyniem.
Wstaw bułeczki do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i piecz przez około 15 min.Bułeczki są gotowe gdy ładnie się zezłocą.
Z cukru pudru i wody przygotuj lukier, polukruj wystudzone bułeczki i posyp je wiórkami kokosowymi.
Poniżej Stefan, który też rośnie jak na drożdżach ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz