piątek, 3 lutego 2017

Powrót do klasyki- Pleśniak z orzechową bezą


Mglista noc przyniosła nam dziś szary, mokry posępny poranek. Osiedlowe chodniki świecą perfekcyjną szklanką, tu i ówdzie są upstrzone piaskiem, który prawdopodobnie miał spełniać funkcję bezpieczeństwa. Miał, bo widziałam już kilka spektakularnych piruetów wykonanych przez mieszkańców mojego osiedla, sama też dałam kilka długich ślizgów podczas spaceru z pachruściem. No, ale czemuż się dziwić jak się zakłada na taką pogodę obuwie sportowe. Tu biję pokłon mojemu lenistwu, które szeptem podpowiadało, że te sportowe na spacer będą lepsze, bo tamte zimowe to trzeba strasznie długo sznurować, Posłuchałam więc i poszłam na sportowo, na szczęście upadku nie było i powiem więcej, na następny spacer też ubieram sportowe. Możecie wierzyć lub nie ale jak się zrobi takich spacerów około 8-9 w ciągu dnia to dobór obuwia dyktowany jest przez wygodę. Między innymi dlatego czekam z utęsknieniem na wiosnę, bo wreszcie wyjście na spacer nie będzie się wiązało z ubieranie kurtki,czapki i całego zimowego przyodziewku. 
Ja swój szary piątek zaczęłam nadzwyczaj energicznie, jest południe a ja już wysprzątałam wszystkie kąty mojego mieszkanka, dwa prania zakończyły już swój cykl, zmywarka tez już ciągnie drugą turę i zaraz zabieram się równie energicznie za obiad. Skąd u mnie tyle energii??? Ano z musu. Ten weekend upłynie nam pod znakiem tańca. Najmłodsza latorośl począwszy od dziś do niedzieli włącznie tańczy na przedstawieniu w naszym domu kultury. Jest to wydarzenie cykliczne i o sporej skali jak na nasze miasto, czeka nas więc weekend spędzony poza domem. Latorośl podekscytowana, bo tańczą nareszcie "dorosły" jazzowy układ, a nie tam jakieś skakanki i hulanki. Strój już przygotowany, baletki również, czekamy więc na dzisiejszy wieczór z niecierpliwością.
A dla Was mam przepis na ciasto. Pleśniak, choć sama nazwa powoduje u mnie nieprzyjemne dreszcze jest jednym z moich ulubionych ciast. Jest to jedno z ciast z mojego dzieciństwa, babcia robiła je w domu bardzo często. Choć w dzisiejszych,nowoczesnych czasach ten przepis może wydawać się nieco obciachowy ja wciąż chętnie do niego wracam. Staram się jednak nie robić tego zbyt często, zjadam zdecydowanie więcej niż powinnam. Beza w moim pleśniaku jest wzbogacona orzechami włoskimi, co moim zdaniem przyjemnie podkręca jego smak. Przepis dorzucam do zakładki 'Powrót do klasyki' bo ciasto to jest znane i lubiane przez nasze mamy, babcie i przez nas.




na ciasto:

400 g mąki pszennej
2/3 szklanki cukru
6 żółtek
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka jogurtu naturalnego
4 łyżki kakao

na bezę:

6 białek
3/4 szklanki cukru
3/4 szklanki grubo siekanych orzechów włoskich
1 łyżka mąki ziemniaczanej

ponadto:

1 słoik dżemu z czarnej porzeczki
cukier puder do oprószenia ciasta


Foremkę 20x20 cm wyłóż papierem do pieczenia. Z podanych składników ( oprócz kakao) szybko zagnieć kruche ciasto. Ciasto podziel w proporcji 60% na 40%. Do mniejszej części ciasta dodaj kakao i zagnieć aż połączy się z ciastem. Oba ciasta owiń folią spożywczą i włóż do zamrażarki na około godzinę. Po tym czasie wyjmij ciasto z zamrażarki. Na tarce o grubych oczkach zetrzyj do foremki jasne ciasto. Wiórki ciasta powinny równo pokrywać całą powierzchnię. Ciasto lekko dociśnij dłonią. Na jasne ciasto wyłóż dżem porzeczkowy.
Przygotuj bezę. Białka ubij na sztywno ze szczyptą soli, dodawaj do nich partiami cukier nie przerywając ucierania. Na końcu wmieszaj mąkę ziemniaczaną i orzechy. Bezę wyłóż na dżem porzeczkowy, wyrównaj wierzch. Na bezę zetrzyj ciemne ciasto.Wstaw ciasto do nagrzanego do 170 stopni piekarnika i piecz przez 40-45 minut. Gotowe ciasto wystudź. Przed podaniem oprósz cukrem pudrem.










2 komentarze:

  1. Do rozpaczy doprowadzają mnie chwile, kiedy ubieram się dziesięć minut, a cały spacer trwa dwie, bo zimno i psie wcale się nie chce...
    A pleśniaka lubię, choć sama - wstyd się przyznać - jeszcze nigdy nie piekłam...

    OdpowiedzUsuń