wtorek, 31 maja 2016

Sernik kokosowy z truskawkami i galaretką





Każda z nas ma jakieś kulinarne wpadki na koncie, mniej lub bardziej spektakularne. Ja opowiem wam dziś o jednej z moich i wierzcie mi, nie będzie to historia o zakalcu czy opadniętym biszkopcie. Sytuacja ta miała miejsce już jakiś czas temu i osobiście postanowiłam ją wyprzeć z mojej pamięci ale za namową Klaudii ( Tobie Klaudynko dedykuję ten post) postanowiłam podzielić się z wami tym przypadkiem. Jakiś czas temu na wielką prośbę mojej kuzynki zgodziłam się upiec tort. Tort ten miał uświetnić jej odejście na urlop macierzyński. Cały proces przygotowania poszedł dość sprawnie, ostatnim jego punktem było obsypanie boków tortu wiórkami kokosowymi. I tu zaczęła się burza mózgów, jak tu usunąć zbędne wiórki nie brudząc całej kuchni. Po krótkim zastanowieniu wyciągnęłam odkurzacz i za pomocą samej rurki zaczęłam wciągać wiórki ze stołu i brzegów talerza. Tak naprawdę to był moment, gdy okazało się,że mój odkurzacz to ma moc i rurka przyssała się do tortu, zasysając ciasto i krem czekoladowy do samego dna. To był szok i niedowierzanie... przez krótką chwilę chciałam wierzyć,że dziury w torcie nie ma a zaraz potem gorączkowe myśli jak tę oto dziurę w torcie zakleić??? Żeby dodać dramaturgi muszę powiedzieć,że wydarzenia miały miejsce w wieczór poprzedzający imprezę służbową kuzynki. Niczym błyskawica wyprułam do sklepu po niezbędne składniki, bo coś tu zrobić, trzeba zrobić tort od nowa. Szybko przygotowałam biszkopt i już miałam go wkładać do gorącego piekarnika, gdy przy bliżej niewyjaśnionych okolicznościach tortownica wyślizgnęła się z moich rąk lądując na kuchennej podłodze do góry dnem... Nie będę przytaczać kwiecistych komentarzy jakie dały się słyszeć po tym wydarzeniu. Wiedzcie tylko, że skończyłam siedząc na kuchennej podłodze i zalewając się rzewnymi łzami. Tego samego, nieco późniejszego już wieczoru, a bardziej już nocy dokończyłam swoje dzieło. To był najdroższy tort w moim życiu. Gdy na drugi dzień transportowałam tort do destination point obchodziłam się z nim jak ze złotym jajkiem, snując czarne scenariusze. Tort dotarł cały... uświetnił imprezę, wszyscy zjedli ze smakiem, a ja nauczyłam się,że nie należy sprzątać wiórek kokosowych wokół tortu odkurzaczem. A czy wy macie na swoim dorobku kulinarnym równie nieprawdopodobne wpadki? Śmiało ,dzielcie się w komentarzach.
Zostając przy temacie wypiekania, tym razem bez przykrych niespodzianek ;) zapraszam was na kokosowy sernik z truskawkami i galaretką. Nie od dzisiaj wiadomo,że kokos wspaniale wspaniale komponuje się z truskawkami. Sernik jest kremowy i delikatny, truskawki i galaretka tworzą z nim wspaniały duet. Koniecznie wypróbujcie, póki sezon na truskawki trwa.


poniedziałek, 30 maja 2016

Uff, jak gorąco- Mrożona truskawkowa fantazja




Od kilku dni dominują u nas tropikalne upały. Niby człowiek mieszka na Podkarpaciu a czuje się jak na Karaibach... Nagle zapełniły się ogródki piwne, spore grupki zaczęły spędzać czas nad miejscowym jeziorem, na balkonach błyskają kolorami leżaki, a na nich panie łapiące opaleniznę przedwakacyjną. Stefek kryje się prze skwarem pod łóżkiem w sypialni, wieczory za to spędza zapamiętale tropiąc i łowiąc muchy i inne owady. Rudziszon korzysta,a to spacer,  to przebieżka ze mną, a to znów wizyta u koni. Dzieci jeżdżą na rolkach i rowerze, najchętniej całe dnie spędzałby na świeżym powietrzu. Ja wyciągnęłam z szafy lekkie sandałki i szorty aby upał mi nie dokuczał. Oszroniona szklanka z wodą i cytryną stała się moją wierną towarzyszką. Razem z upałami dałam urlop mojemu piekarnikowi, bo po cóż to mam dogrzewać sobie i tak już dość gorącą domową atmosferę. W kolejce czeka do zrobienia i wypróbowania kilka pomysłów na lody, w najbliższym czasie spodziewajcie się na Five o'clock fali chłodu :)
Zanim jednak przyjdzie czas na lody mam dla was pyszny deser, również mrożony i w dodatku z truskawkami. Nie wiem jak wy ale ja zawsze staram się maksymalnie wykorzystać sezon na dane owoce, a uwielbiam je wszystkie. Pomimo tego, zawsze czuję niedosyt, że nie dość często sięgałam po nie. Ot, taka już moja uroda, a może też nie da się napatrzeć i najeść na zapas :)
Wróćmy jednak do deseru. Jak się domyślacie, nie jest on skomplikowany. Jego bazą jest mleko skondensowane i bita śmietana, więc konieczny był sok z cytryny dla przełamania słodkiego smaku. Jeśli macie chęć na truskawkowe fantazje, dzielę się przepisem poniżej.




niedziela, 29 maja 2016

Muffinki na Dzień dziecka- Polar bear paw cupcakes




 Wszystkie dzieci nasze są, Kasia, Michael, Małgosia, John... Już w najbliższą środę będzie święto wszystkich dzieci. Warto mieć więc w zanadrzu pomysł na coś słodkiego, co zaskoczy naszych milusińskich. Gdy zobaczyłam na Pinterest zdjęcie babeczek, łapek misia polarnego wiedziałam,że muszę je zrobić. Muffinki to jeden z tych wypieków, które zawsze się udają. Dekorowanie babeczek nie sprawi wam kłopotu. Myślę,że zamiast kupować ciasteczka śmiało możecie przygotować takie muffinki w domu.
Pamiętam, z czasów mojej wczesnej młodości, dzień sportu organizowany rok rocznie w naszej szkole z okazji Dnia Dziecka. Wcześnie rano zbieraliśmy się w szkole aby brać udział w konkurencjach grupowych i indywidualnych. Była pyszna oranżada, wata cukrowa i słodycze. Pamiętam swoją dumę,gdy wygrałam konkurs biegu z woreczkiem gimnastycznym na głowie. Nagrodą był długopis z trzema kolorami i gdy go odbierałam byłam najszczęśliwsza na świecie. W domu nie było prezentów tylko lody i jeszcze więcej oranżady :) I wiecie co??? To były najlepsze Dni Dziecka jakie pamiętam. A teraz, dzieci mają listy prezentów, które chciałyby w swoje święto dostać. Ja jako rodzic świadomy i rozsądny, staram się aby ten dzień był wyjątkowy ale nie musi to wiązać się z mega wydatkami na super drogie prezenty. Uważam,że lepiej spędzić z dziećmi czas, zrobić coś szalonego i zjeść coś pysznego. A co wy zaplanowaliście dla swoich pociech???






wtorek, 24 maja 2016

Deser w kwadrans- Domowy budyń kokosowy z truskawkami




Po tygodniu przejmujących chłodów zrobiło się upalnie. Wciąż przybywa dnia, wieczory robią się coraz cieplejsze, dmuchawce na łące wyłysiały. Lato zbliża się do nas wielkimi krokami. Dla mnie oznacza to jedno, daję mojemu piekarnikowi przymusowy urlop. Okres letni staram się jak najwięcej czasu spędzić na świeżym powietrzu, w miarę możliwości aktywnie. Dlatego staram się w jak najkrótszym czasie zrobić słodkie co nieco. Postanowiłam więc stworzyć dział zadedykowany deserom przygotowanym w czasie nie dłuższym niż kwadrans. Dziś zapraszam was na domowy budyń kokosowy z truskawkami. Bardzo lubię połączenie kokos+truskawki. Już wkrótce podzielę się z wami przepisem na sernik w takim właśnie połączeniu smakowym.
Budyń jest wegański i bezglutenowy, świetni nada się jako baza do kremu kokosowego do tortu. Polecam, absolutny hit dla wszystkich kokosolubów :)

czwartek, 19 maja 2016

Ucierane ciasto owsiano budyniowe z rabarbarem







Nie lubię biegać , chyba nigdy nie lubiłam. Co może być fajnego w jednostajnym przemieszczaniu się do przodu??? Nic a na pewno nie umywa się to do jazdy na koniu czy rowerze. I tu czas na wyznanie: od niedawna biegam. Pomimo całej tej nudnej otoczki, braku wydolności oddechowej zdecydowałam się zacząć. Dlaczego? Żeby przełamać swoje przyzwyczajenia i przepędzić mieszkającego we mnie leniucha.Zaczęłam od skromnych przebieżek z Rudziszonem w lesie na rozciągnięcie zastanych mięśni. Po przebieżkach przyszedł czas na grubszy kaliber i tak mam za sobą bieg Siarkowca na dystansie 10 km i był to mój debiut, a wczoraj dołożyłam do tego kolejne 7 km w biegu charytatywnym. Jutro i w sobotę ciąg dalszy biegu charytatywnego. O ile samo bieganie w żaden sposób mnie nie interesuje to już w konkretnym celu jestem w stanie się poświęcić. Kulminacją mojej krótkiej kariery w bieganiu będzie czerwcowy Runmageddon na dystansie 12 km z przeszkodami. Przyznam, że na końcu biegu jest ogromna satysfakcja i dla niej samej warto próbować przełamywać swoje bariery. Biegajcie, uczcie się nowych umiejętności, rozwijajcie się bo warto :)
Wczoraj był międzynarodowy dzień pieczenia. Ja piekłam wieczór wcześniej i dzięki temu wczoraj zamiast piec mogłam się delektować pysznym ciastem. Mój wybór padł na ciasto ucierane z rabarbarem, póki sezon na rabarbar jeszcze trwa. Ciasto robi się szybko, ładnie wyrasta, a do tego oczywiście jest bardzo smaczne. Wystarczy delikatnie obsypać cukrem pudrem i zaparzyć herbatę i macie gotowy przepis na smaczne popołudnie. 





poniedziałek, 16 maja 2016

Truskawkowa niedziela- sernik na zimno z truskawkami na biszkopcie gryczanym




Zaczyna się sezon na truskawki, więc ja zaczynam znosić do domu łubianki wypełnione nimi. Mój pierwszy kontakt z nimi był słaby, Chyba po raz pierwszy w życiu dostałam po nich mega uczulenia  :( i przez kilka dni musiałam leczyć jego skutki. Dziś zrobiłam próbę numer dwa, tym razem już nie solo a w serniku na zimno. Muszę się wam przyznać, że wzbraniałam się przed robieniem serników w wersji na zimno. W ubiegłym roku podjęłam próbę zrobienia sernika jagodowego w wersji ombre, oczywiście na zimno. Niestety nie przemyślałam dobrze receptury i po odpięciu obręczy okazało się, że spłynął. Ja jak to ja odreagowałam to soczystą wiązanką i postanowiłam więcej serników nie robić...aż do przedwczoraj. Jak zawsze przy okazji różnych rodzinnych uroczystości mama poprosiła mnie  blachę ciasta do herbatki. I co zrobiłam? Blachę sernika na zimno z brzoskwiniami :) bo zapomniałam o ubiegłorocznym niepowodzeniu. Sernik wyszedł pierwsza klasa a więc korzystając ze sprzyjającej passy wczoraj wieczorem zrobiłam drugi. Tym razem był to sernik z truskawkami, wybór oczywisty jak dla mnie. Testowaliśmy go dzisiaj i zgodnie stwierdziliśmy,że wyszedł przepyszny. Ja czekam na pierwsze symptomy alergii, po cichu licząc,że ten pierwszy raz był spowodowany ilością truskawek jaką zjadłam. Gdy tylko nastanie sezon na jagody podzielę się z wami również przepisem na sernik jagodowy na zimno ombre :)
A czy w waszych kuchniach też już zawitały truskawki??? Macie jakieś sprawdzone przepisy???
Póki co zostawiam was z przepisem na sernik a ja wracam do swojej gorącej herbaty, dziś przyjęłam kilka solidnych kubków bo pomimo słońca jest przeraźliwie zimno.




sobota, 7 maja 2016

Ice cream o'clock- Lody o smaku gumy balonowej




Powiało chłodem... musicie mi wybaczyć już trzecią lodową propozycję w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. Po ostatnich udanych eksperymentach lodowych po prostu nie mogłam się powstrzymać. Tak oto powstały lody o smaku gumy balonowej, przysmak dla najmłodszych... i nie tylko. Nie tylko, ponieważ gdy odpowiednio zastygły razem z M. testowaliśmy czy aby nie smakują mdło ;)
Dlaczego lody "guma balonowa"? Zawsze chciałam takie zrobić :) różowe, kiczowate o smaku balonówy. Muszę przyznać,że wersja domowa kładzie na łopatki koleżanki z lodziarni i sklepowych półek. Do przygotowania ich będziecie potrzebować ekstraktu "gumy balonowej". Ja wynalazłam swój ekstrakt na amazon  ( Dotko dziękuję za dostarczenie :) ). Oczywiście odczekał swoje na półce zanim zdecydowałam się go użyć ale nie ma co rozpamiętywać,ważne że sprawdził się a lody smakują jak najprawdziwsza guma balonowa.Do wykonania lodów nie musicie mieć maszynki.Ja takiego sprzętu nie posiadam i radzę sobie świetnie z wytwarzaniem domowych lodów. Zanim zostawię was z przepisem jeszcze kilka słów prywaty.
Jeżeli śledzicie mojego bloga regularnie, pamiętacie na pewno mój mały sukces i pierwsze miejsce w plebiscycie na Kulinarny blog roku na www.gotujmy.pl . Jedną z nagród była sesja zdjęciowa oraz artykuł w Poradniku Domowym. Tadam!!! Już w czerwcowym numerze magazynu będziecie mogli zobaczyć efekty. Zapraszam zatem do kiosków i lektury :) A teraz czas na lody.


czwartek, 5 maja 2016

Majówkowe smaki, domowy kisiel z rabarbaru





Majowy weekend już za nami, dziś już czwartek ale przez zawirowania długo-weekendowe mam wrażenie, że dopiero wtorek. Aby tradycji stało się zadość, piękna, słoneczna pogoda przeplotła się z nawałnicą, która oprócz ulewnego deszczu poczęstowała nas również gradobiciem. Jako, że w dużej mierze spędziliśmy długi weekend w domu również tradycyjnie zrobiliśmy bbq. W babcinym ogrodzie zrobiliśmy zadymę aż miło :) grillując rumiane kiełbaski, piersi kurzące w pysznej marynacie a także grzanki z masełkiem czosnkowym i oscypek. Do tego szparagi i sałatka grecka z dodatkiem arbuza i nic więcej do smakowitej uczty nie było nam trzeba. 
W poniedziałek szybki przerywnik i wizyta w stadninie i kontynuacja bbq, tym razem w plenerze nad zalewem Chańcza. Ostatniego dnia pogoda nie dopisała ale i bez niej bawiliśmy się świetnie.
Aby tydzień do końca był udany kontynuuję wizyty w stadninie. Jak pisałam wcześniej powzięłam mocne postanowienie zwiększenia liczby treningów i tego się trzymam. Koniki korzystają już z całej przestrzeni padoku, przyjemnie jest oglądać co na nim wyprawiają. Gorzej z moim rumakiem, który cierpi męki piekielne i wysyła tęskne spojrzenia za resztą stada, które beztrosko wypasa się na zielonym Rzeczyckim wzgórzu.
Tydzień obfituje w różne aktywności aby więc zachować równowagę aktywizuję się też w kuchni. Dziś inauguruję sezon majówkowy deserem prostym ale tak smacznym, że na samą myśl o nim cieknie mi ślinka. Nie ma nic lepszego w słoneczne popołudnie niże szklanica ciepłego kisielu z rabarbaru z dodatkiem bitej śmietany i zmiksowanych truskawek. Uwielbiam sezon na cierpki rabarbar i zawsze czuję lekki niedosyt gdy się kończy. Korzystajmy więc z niego jak najwięcej, zapraszam na domowy kisiel z rabarbarem :)


wtorek, 3 maja 2016

Five o'clock po godzinach-Kwiecień


#1 Husaria #2 I nie trzeba nic więcej #3 Królowa lasu #4 Lody 'guma balonowa' #5 Aktywnie na Wierchomli #6 Tulipany #7 Chańcza #8 Kisiel rabarbarowy poleca się na majówkę #9 Aktywna niedziela #10 Scary bubbles