środa, 31 grudnia 2014

Żegnamy stary rok z sernikiem wiedeńskim






Dziś pożegnamy stary rok. Zrobimy miejsce nowemu, aby raźnym krokiem móc w niego wkroczyć z głową pełna planów i pomysłów. Mam tyle planów na ten nadchodzący rok, że już piszczę z uciechy i czekam aż wybije północ :). Nie bawię się w robienie listy noworocznych postanowień, to nie dla mnie. Za to lubię wyznaczać sobie cele i z uporem do nich dążyć. Czasem lubię zbłądzić, zatrzymać się i poleniuchować ale wciąż podążam do przodu.Zanim spotkam się z moimi wspaniałymi ludkami aby świętować, chcę się z wami podzielić sernikiem wiedeński. Musnęłam go srebrnym brokatem aby wyglądał bardziej odświętnie.Razem z tym błyszczącym elegantem wkroczymy w nowy 2015 rok. Radujcie się kochani, odkrywajcie siebie, wyznaczajcie śmiałe cele i bezczelnie do nich dążcie. Życie jest za krótkie aby narzekać i użalać się nad sobą. Na barani skok wkraczamy w Nowy Rok.




środa, 24 grudnia 2014

Wesołych świąt, Merry christmas, God jul, Joyeux Noël raduj się świecie




Okno ledwo spogląda na izbę
spod przymkniętych powiek firan
i podaje rękę zasuwy pierwszej gwieździe
na prześcieradle śniegu
W kącie konająca jodła ubierana
uroczyście na swój pogrzeb gdy
na stole staw karpi na patelni
gorącej pustyni i czerwone morze barszczu
przez które mamy przejść suchą stopą
ale już siadamy do łódek krzeseł
i chwytamy wiosła łyżek płynąc 
pod prąd kolędowania
Na drugim brzegu czeka na nas
wóz pierogów z kapustą i makiem
obok studni kompotu ze śliwek
Podajemy sobie milczące ręce
na wysokim horyzoncie życzeń
ziemi obiecanej

Oczekujemy na pierwszą gwiazdkę- lebkuchen i mini keksiki






Wigilia, wszędzie biało, mróz wymalował piękne wzory na szybie, dom pachnie barszczem grzybowym i makowcem. W kuchni błyszczą wyszorowane rondle, na blasze bulgocze barszcz, wściekle syczy czajnik,na patelni skwierczy karp a w wielkiej misie czekają już pierogi z kapustą i grzybami. W piecu chlebowym studzą się bochny wiejskiego chleba. Pokój ustrojony na przyjście pierwszej gwiazdki. Świerk wystrojony w bombki i łańcuchy kusi zapachem lasu i błyszczy tysiącem lampek, które zawiesił na nim dziadek. Stół przykryty śnieżnobiałym obrusem, pod którym szeleści sianko. Świąteczna zastawa już czeka abyśmy zaczęli wigilijną wieczerzę. Na zimnym ganku czekają makowce, tort orzechowy, sernik oraz swojskie wyroby, robione przez mojego dziadka. Misa sałatki warzywnej oraz sosu tatarskiego.Ślinka cieknie ale trzeba poczekać bo to na święta. Dziś pościmy, aby wieczorem wraz z pierwsza gwiazdką zasiąść do wieczerzy. Babcia ma zawsze coś w zanadrzu, coś co pozwoli nam przeczekać do kolacji, dostajemy po ciastku, które zjadamy nie pozostawiając ani okruszka aby dalej móc czekać na najważniejszy wieczór w roku.
Tak było, gdy byłam mała :) lubię wracać do tych wspomnień,które przez resztę roku przechowuję w szczelnym pudełku, podpisanym "najlepsze wspomnienia"
My też czekamy na nadejście pierwszej gwiazdki i też mamy małe słodkie "czekajeczki", które nieco nam osłodzą dzisiejszy dzień. 
Wszystko już przygotowane na nadejście świąt, zasiadam więc z kubkiem gorącej herbaty i pierniczkiem aby móc obejrzeć mój ulubiony odcinek Przygód kota Filemona "Gwiazdka".
Raduj się świecie, dzisiaj Gwiazdka:)
Przepis dołączam do akcji Zagraniczne słodkości Bożonarodzeniowe.





czwartek, 11 grudnia 2014

Czas dawania- piernikowe trufle







 Boże narodzenie to czas dawania.Oczywiście nie odkryję Ameryki pisząc,że najlepsze są te wykonane własnoręcznie, ponieważ wkładamy w nie całe serce i poświęcamy czas. Co roku staram się przygotować coś dla moich najbliższych,bo wiem że na to czekają.Trufle wydają się być idealnym pomysłem na prezent.Urocze, małe kulki ukryte w ślicznych papilotkach. Dają nieograniczoną możliwość dekorowania i obmyślania kombinacji smakowych. Grudzień to miesiąc pierniczenia, więc mój wybór padł na trufle piernikowe. Są lekko wytrawne zawierają gorzką czekoladę i kropelkę rumu,więc to propozycja raczej dla dorosłych :) Gdy na zewnątrz jest ponuro i mroźno, przyjemnie jest zaszyć się w ciepłej kuchni i zrobić coś słodkiego


środa, 10 grudnia 2014

Wykwintny tort piernikowy z kremem dyniowym z cynamonem




Święta za pasem- to ulubione powiedzenie mojej mamy.Ilekroć się spotykamy lub rozmawiamy przez telefon, słyszę grudniową mantrę mojej mamy. Co upiec? Co ugotować? Święta Bożego Narodzenia oprócz wielkiej radości niosą ze sobą frustrację tysiąca gospodyń domowych, które obmyślają świąteczne menu. Dobrze pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu sama zasilałam te szeregi. Na początku grudnia popadałam w świąteczny amok, wychodziłam z siebie aby dom był wysprzątany na wysoki połysk, a w świątecznym menu były co najmniej 3 ciasta, sałatki, mięsa, domowy chleb. Prawda jest taka, że kilka dni przed świętami kładłam się spać długo po północy, chodziłam sfrustrowana, a gdy coś poszło niezgodnie z ustalonym wcześniej świątecznym planem, wpadałam w szał. Postanowiłam więc pójść po rozum do głowy i do świąt podchodzić z dystansem. Nauczyłam się,że święta to czas, który spędzam z bliskimi, czas spokoju i radości. Porządek?? Owszem, mam go przez cały rok, więc nie zżymam się z wariackimi porządkami. Zazwyczaj większą część świąt spędzamy poza domem więc menu ustalam proste. Dzięki temu mam czas na to aby odpocząć i świętować. Prawda, że cudownie???
Dziś chcę wam zaproponować tort piernikowy, który wbrew temu co może pomyśleć jest bardzo prosty w wykonaniu a wygląda i smakuje rewelacyjnie. Blaty piernikowo-pomarańczowe są przełożone kremem dyniowo-cynamonowym i smakują jak najprawdziwsze świąteczne delicje.
Przepis dołączam do akcji Korzenne przysmaki.


niedziela, 7 grudnia 2014

Zimowe ciasto korzenne z powidłem śliwkowym








Dziś niedziela, święto kotleta i rosołu. Niedziela, to dzień gdy śpię dłużej i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Jak co rano budzi mnie mruczenie Stefana. W nocy śpi zazwyczaj w kilku miejscach ale nad ranem zawsze mości się obok mnie, ciekawe dlaczego??? :) Oczywiście odpowiedź jest prosta, to ja co rano napełniam mu miskę kocimi przysmakami. Dziś musiał być piekielnie głodny bo swoim kudłatym policzkiem ocierał się o moją twarz. Otworzyłam jedno oko, a potem drugie, za oknem jest cicho, ciężkie ołowiane niebo wisi prawie nad moją głową. Szczerze mówiąc nie mam ochoty opuszczać ciepłego łóżka ale robię to. Stefan dostaje swoją porcję, Rudziszon leniwie kręci się koło moich nóg, czas na spacer. Gdy wracam słyszę jak moje sąsiadki wystukują tłuczkami kotletową melodię, czuję zapach bulionu. Tak, dziś jest niedziela.
Na dzisiejszy deser proponuję wam proste ciasto korzenne z powidłem śliwkowym. Proste bo nie wymaga wysiłku, wyrasta całkiem przyjemnie i smakuje tak jak powinno smakować ciasto w ponure, zimowe popołudnie.
Przepis dołączam do akcji Świąteczne potrawy

sobota, 6 grudnia 2014

Piernikolada- gorąca piernikowa czekolada rozgrzewająca ciało i duszę



Wszędzie jest biało, mleczny całun spowił miasto, przytłumił dźwięki i otulił szczelnie wszystko wokół. Jak na grudzień jest całkiem ciepło, temperatura oscyluje wokół zera. Wydeptuję z Rudziszonem ścieżki i widzę, że wszędzie jeszcze bardziej jesień niż zima. Mróz pomalował tu i ówdzie liście ale póki co na tym koniec. Pamiętam jak z utęsknieniem wypatrywałam pierwszych płatków śniegu gdy byłam dzieckiem, teraz cieszę się że nie marzną mi dłonie i stopy. Cieszę się z jazdy konnej na świeżym powietrzu i cicho marzę aby zajęcia trwały cały sezon zimowy. Pomimo, że na koniu jest mi ciepło, zawsze po zajęciach serwuję sobie rozgrzewającą kąpiel a po niej koniecznie coś gorącego do picia. Jesień i zima to sezony, w których lubię gorącą czekoladę. Grudzień jest oficjalnie miesiącem "pierniczenia" więc dziś proponuję wam piernikoladę, pyszną pierniczkową czekoladę, korzenną i rozgrzewającą. W taki dzień jak dziś przyjemnie jest usiąść z kubeczkiem i zanurzyć się w świat piernikowej słodyczy.

wtorek, 2 grudnia 2014

Coraz bliżej święta- staromodny tort orzechowy





Tort orzechowy pojawiał się w moim domu tylko w święta. Sztampowa pozycja na świątecznym stole, pyszne orzechowe krążki przełożone pieczołowicie ucieranym w makutrze maślanym kremem.
To był ceremoniał, najpierw babcia mieliła orzechy włoskie w młynku do kawy, ubijała jaja z cukrem na biały puch.Tortownice wysmarowane margaryną i wyłożone pergaminem czekały aż ciasto będzie gotowe do dalszej wędrówki,której jednym z przystanków była bratrura. Tam w gorących czeluściach wyrastał orzechowy biszkopt. Czekałam z niecierpliwością aż babcia pozwoli mi ucierać masło z cukrem w makutrze. Pamiętam jak dziś,że nieraz bolały mnie ręce ale dla tej magicznej chwili mogłam wytrzymać każdy ból. Później babcia wlewała strużką ubite na parze żółtka i wlewała napar z kawy. Krem smakował jak marzenie, idealnie komponował się z orzechowym biszkoptem.
Lubię wracać do tych momentów, lubię odtwarzać te wspomnienia i wskrzeszać smaki. Gdy zasiadłam z kawałkiem tortu znów znalazłam się w babcinej kuchni, grzałam stopy przy piecu kaflowym i zajadałam się babcinym tortem. Myślę,że to pozycja warta wypróbowania, wszak często przepisy z przeszłości, proste i niewyszukane smakują nam najlepiej.

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Coraz bliżej święta, piernik staropolski-preludium



1 grudnia, data można by rzec magiczna. Niby dzień jak co dzień ale wraz z rozpoczęciem pierwszego dnia ostatniego miesiąca w roku w naszych sercach zapala się magiczne światełko. Z radością zaczynamy odliczać dni, które dzielą nas od świąt. To dobry czas żeby usiąść i spokojnie zaplanować wszystkie sprawy związane ze świętami. Przyznam szczerze, że moje myśli krążą wokół tych tematów już w listopadzie. Daje mi to dobry margines czasowy aby w odpowiednim czasie wszystko było dopięte na ostatni guzik, z jednym wyjątkiem... Tym wyjątkiem jest piernik staropolski. Choć ciasto nastawiłam zaledwie przedwczoraj to będzie najbardziej dojrzały piernik na świecie bo zabierałam się do niego trzy lata, imponujące prawda???
Smak piernika, który piekła moja babcia pamiętam do dzisiaj, pyszny, przełożony powidłem śliwkowym i oblany polewą czekoladową. Przepis na niego odszedł w zapomnienie, szukałam więc przepisu, który swoim składem obiecuje piernik nad piernikiem. Znalazłam go na blogu Burczy mi w brzuchu i teraz pozostaje mi czekać aż  przyjdzie czas aby piernik powędrował do pieca.
Gotowi na piernikowe preludium??? A więc do dzieła.


środa, 26 listopada 2014

Pierwsze przymrozki i kokosowe trufelki





Zima zaczęła znaczyć swoje ścieżki.Poniedziałkowy poranek przyniósł pierwszy przymrozek.Zbudził mnie dźwięk miarowego skrobania.To mobilni mieszkańcy mojego osiedla zeskrobywali pierwsze znaki zimy z szyb samochodów. Pogodynka w telewizji obiecuje w przyszłym tygodniu siarczyste mrozy. Czyżby? Czy w tym roku zima jednak zamierza się pojawić w tych szerokościach geograficznych? Póki co, mogę obserwować jej zmagania z jesienią.Deszcz ze śniegiem zmywa z chodników resztki jesieni a ja siedzę z kubkiem gorącej herbaty z miodem i sokiem malinowym i wspominam smak trufli kokosowych. Jeśli lubicie kokos to trufelki dla was, mocno kokosowe, nie za słodkie, idealne na prezent,na przekąskę dla niespodziewanych gości. Te wdzięczne, białe trufelki idealnie sprawdzą się też jako prezent.
Przepis dołączam do akcji Prezenty na Mikołajki.


piątek, 21 listopada 2014

Skolleboller,norweskie kardamonowe bułeczki w listopadowy pochmurny piątek





Jest ciemny listopadowy poranek,jeden z kolejnych w tym tygodniu.Drzewa uginają się pod ciężarem mokrych gałęzi, powietrze przesycone jest wilgocią i zapachem mokrych liści.Snuję się leniwie po kuchni, nie czuję się dobrze. Lituję się nad sobą, bo trzeci dzień walczę z wirusem, którym poczęstowała mnie moja H. Po zaspach zużytych chusteczek , hektolitrach herbaty z miodem i sokiem malinowym a także niezliczonej ilości kanapek z czosnkiem odczuwam minimalną poprawę samopoczucia. Dziś na śniadanie zjemy drożdżówki i to jakie!!! Zrobiłam je wczoraj, a właściwie zrobiły się same. Jak zawsze użyłam wypiekacza do chleba, który zrobił za mnie ciasto. Ja właściwie tylko niedbale odrywałam kawałki ciasta formując w bułeczki i nadziałam je domowym budyniem, na zrobienie którego  poświęciłam maksymalnie 10 minut. W przerwie pomiędzy kolejnymi herbatami polukrowałam je i oto są. W kuchni przyjemnie bulgocze woda w czajniku, syczy spieniarka do mleka,Stefan ociera się o moje nogi,dziś nigdzie się nie spieszę. Usiądziemy z H. z kubkiem mleka i kawy, weźmiemy sobie po drożdżówce i powędrujemy do Doliny muminków,w której aktualnie też listopad.
Przepis pochodzi z tej strony i dołączam go do akcji Kuchnia skandynawska.

niedziela, 16 listopada 2014

Grzany cydr i szukanie igły w stogu siana






Nie wiem jak wam ale mnie często się zdarza, że gdy mam mnóstwo rzeczy do zrobienia wszechświat (chyba) staje na głowie, żeby mi przeszkodzić. Tak właśnie było wczorajszego wieczoru, gdy znajdowałam się w środku pracy, wtedy to moja ładowarka od laptopa postanowiła zakończyć swój żywot. Niby nic, jest jeszcze przecież bateria ale moja akurat jest już na emeryturze. Nie będę cytować epitetów, które cisnęły mi się na usta. Przebolałam tą małą katastrofę, tym bardziej że przypomniałam sobie,że przecież mam gdzieś drugą ładowarkę. Tylko gdzie ona jest??? No właśnie... jeszcze niedawno miałam ją w rękach a teraz gdy jej pilnie potrzebowałam ,skubana skryła się gdzieś przed zasięgiem mojego wzroku. Przetrząsnęłam wszystkie możliwe miejsca gdzie mogła być lub też miałam w pamięci, że mogłam ją schować. Jak to zazwyczaj bywa gdy czegoś szukam, zostałam z niczym, ładowarka przepadła. Dziś rano podjęłam wyzwanie po raz drugi. Jeszcze raz przekopałam zawartości szafek, zero, nic, do trzech razy sztuka. Zajrzałam do szafki, w której mieszkają wszystkie domowe kable,ładowarki i inne "potrzebne" rzeczy. Na czubku kablowego wężowiska leżała sobie ładowarka. Uśmiechnęłam się do niej i pomyślałam, że tylko ja mogłam szukać jej w tych wszystkich "oczywistych" miejscach a nie zajrzałam do tego właściwego.
Dzięki temu, mogę zaprosić was na grzany cydr,który dziś wydaje się być jak najbardziej wskazany.
Słupek na moim termometrze wskazywał dziś niewiele ponad zero a po spacerze z Nuczysławą potrzebowałam czegoś na rozgrzewkę.
To świetna propozycja na zimowe ogniska, kuligi, czy jak namawia Nigella na ogrzanie gardeł przed kolędowaniem.
Przepis na cydr znajdziecie w jej książce "Nigella świątecznie" a przepis dołączam do akcji "Rozgrzewające napoje na jesień"


piątek, 14 listopada 2014

Z zupełnie innej beczki- ciasteczka dla koni







Odkąd sięgam pamięcią zwierzęta zawsze były bliskie mojemu sercu.Wychowałam się w gospodarstwie dziadków, które pełne było inwentarzu. Uwielbiałam dokarmiać króliki, nosić na rękach małe kaczątka, odwiedzać koty w stodole, przesiadywać na ławce przy domu w towarzystwie piesków. Jak na porządne gospodarstwo przystało moi dziadkowie mieli również konia. Piękny gniady ogier, na imię miał Kary. Uwielbialiśmy go wszyscy i za każdym razem gdy mój dziadek robił nam przejażdżki na jego grzbiecie piszczeliśmy z uciechy. Spośród całej gromadki, mojego brata oraz kuzynów ja byłam najmłodsza więc zawsze przypadało mi miejsce na zadku :)
Dziś wspominam to z rozrzewnieniem i wzdycham do tych lat. Jakiś czas temu mój brat spróbował przygody z jeździectwem i od pierwszych chwil gorąco mnie namawiał. Wybraliśmy się do stadniny, popatrzyłam na zajęcia, popatrzyłam na koniki i pomyślałam, że spróbuję.
Spróbowałam i przepadłam, konie to cudowne stworzenia, kontakt z nimi daje uspokojenie, radość całą gamę pozytywnych emocji. Choć moja przygoda z jeździectwem jest dość krótka, pokochałam to każdą komórką mojego ciała. To było coś czego od dłuższego czasu poszukiwałam, zajęcia które angażuje zarówno ciało jak i umysł i daje wytchnienie od dnia codziennego.
Na każde zajęcia wybieram się oczywiście z odpowiednim ekwipunkiem.Zazwyczaj są to marchewki i jabłka na które nie brakuje chętnych :) a wczoraj wybrałam się z domowymi ciasteczkami, które składają się z samych pysznych składników. Moja radość była ogromna gdy zobaczyłam,że kilka koników czekało na dokładkę :) i zupełnie nie przeszkadzało mi, że Azja-na którym wczoraj jeździłam wolał marchewki :D ot końskie gusta i guściki..

wtorek, 4 listopada 2014

Skandynawskie inspiracje- Vetekrans, szwedzki drożdżowy wieniec




Moja wielka fascynacja Skandynawią zaczęła się gdy w 8 klasie szkoły podstawowej dostałam w swe ręce pierwszy tom "Sagi o Ludziach Lodu". To była miłość od pierwszego zaczytania. Margit Sandemo okrasiła swoje książki pięknymi opisami Skandynawskiej przyrody, które doskonale odzwierciedlały urodę tej części świata. Minęły lata a ja nadal uwielbiam wszystko co związane z krajami skandynawskimi. Fascynuje mnie również kuchnia skandynawska, stworzona z regionalnych produktów, prosta ale nadzwyczaj smaczna. Dziś proponuję wam szwedzki wieniec drożdżowy z nadzieniem cynamonowym. Wieniec jest oblany kawowym lukrem, jest to prosty deser ale jego smak najwspanialszy :)
Przepis pochodzi z tej strony i dodaję go do akcji Kuchnia skandynawska

piątek, 31 października 2014

Happy Halloween- mini dynie z popcornu





Właśnie zaczyna się wieczór Halloween, święto popularne na całym świecie i coraz bardziej znane u nas. Dla większości Polaków ciężko jest przełknąć zabawowe zwyczaje tego święta. U nas Święto zmarłych obchodzimy w ciszy i powadze. Ja uważam,że jest czas na wspominanie bliskich, których już nie ma z nami ale jest też czas na zabawę. Od kilku lat wpuszczam za próg mojego domu duchy i duszki, przygotowuję małe przekąski na ten wieczór, upiorne bardziej lub mniej.
Dziś dzielę się z wami małymi imprezowymi przekąskami- mini dyniami z popcornu.
Propozycja idealna do schrupania dla dzieci, robi się ją szybko, wygląda bardzo ładnie, znika w oka mgnieniu. Jest to świetna propozycja na Halloween party, spróbujcie sami :)
Przepis dołączam do akcji Strrraszne przepisy, czyli Halloween od kuchni.

czwartek, 30 października 2014

Dżem dobry- drożdżowe rollsy z karmelizowaną gruszką i pomarańczą





Śniadanie,najważniejszy posiłek dnia,to wiemy wszyscy.Każdy z nas ma swój sposób na udany początek dnia. Przyznam szczerze,że w dni powszednie stawiam na wygodę i jadam najczęściej owoce ale gdy przychodzi weekend, lubię celebrować poranki. W ubiegły weekend wypadła nam zmiana czasu na zimowy,co postanowiłam wykorzystać :). Wieczorem nastawiłam ciasto drożdżowe,wstałam wcześnie rano aby niedzielny poranek przywitać drożdżowymi rollsami, które nadziałam karmelizowanymi gruszkami i dżemem pomarańczowym,za którym szaleję.
To był  jeden z najprzyjemniejszych jesiennych poranków z pachnącymi drożdżówkami i pyszną kawą. A jaki jest wasz sposób na udany poranek???
Przepis dodaję do akcji: Dżem dobry, pobudka z dżemami Łowicz

czwartek, 23 października 2014

W przytulnym domowym zaciszu- Dyniowa gorąca czekolada





Każdy z nas ma strefę komfortu, każdy własną i nacechowaną własnymi upodobaniami, ja skupię się teraz na mojej :) W takie dni jak dziś, gdy wiatr hula za oknem, deszcz zacina znacząc mokre ścieżki na szybach, liście tworzą na chodniku dywany nasiąknięte wodą a ciężkie ołowiane chmury przesłaniają całe niebo, lubię się schować. Zakładam ciepłe wełniane skarpety, nogi okrywam ciepłym kocem. Przy nogach wyleguje się Rudziszon, śniąc o kostkach i stekach a Stefan, nowy członek naszej rodziny, liliowy Brytyjczyk, słodko zwija się w kłębek u mojego boku.
W takich chwilach lubię mieć kubek czegoś,co rozgrzeje mnie i przyniesie błogość. Dziś była to gorąca dyniowa czekolada z korzenną przyprawą. To nic,że pijąc poparzyłam usta, poczułam się po niej tak wspaniale, że śmiało mogę rekomendować ją wam jako panaceum na jesienną słotę.
Lubię te chwile ,tylko dla mnie, gdy czuję się bezpiecznie i przytulnie,a myśli płyną leniwie, jest dobrze, przytulnie,niech sobie pada...
Przepis dołączam do akcji Rozgrzewające napoje na jesień

W szponach jesiennej szarugi- Dyniowe trufle



Gdy wczoraj rano obudził mnie deszcz bębniący w parapet, pomyślałam -hm,ok, wytrzymam to...
Dzisiejszego poranka nie miałam już w sobie tyle optymizmu. Deszcz pada nieprzerwanie drugą dobę i nie wygląda na to,żeby miał zamiar przestać. Postanowiłam zmierzyć się z tym i przyznać na głos,że to czas jesiennej szarugi. Ciężko było przyjąć to do wiadomości,a jeszcze trudniej oswoić się z myślą, że wraz z tą pogodą ulegnie zmianie moja aktywność na świeżym powietrzu.Rower i konie będę musiały poczekać na bardziej łaskawą aurę.
Postanowiłam oswoić nieco ten nieprzyjemny czas i zrobiłam dyniowe trufle, które czekały już dobre kilka tygodni w kolejce do zrobienia.
Gdy potrzebujecie słodkiej przyjemności,te trufelki to coś dla was.Robi się je mega szybko,a jakże :) i smakują mmmm smakują po prostu wspaniale.

piątek, 17 października 2014

Kulinarne wyprawy Jamiego-przesłodka tarta z dynią




'Na ten piękny deser,a ściślej- jeden jego element.natknąłem się w fantastycznej restauracyjnej Lou Bourdie w wiosce Bach. Jej urocza właścicielka Monique upiekła blachę pysznego deseru z dyni, pokroiła go w małe kwadraciki i częstowała nimi swoich klientów. Słodka masa dyniowa po upieczeniu przypominała rustykalny creme caramel i była tak pyszna, że musiałem przyrządzić jej własną wersję(...)'
Po takim wstępie,nie trzeba specjalnie zachwalać tego deseru.Ten krótki akapit rozkochał mnie w tej tarcie na tyle,że postanowiłam ją zrobić. Lista składników jest krótka, wykonanie proste ale efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania.Nadzienie dyniowe jest pyszne,karmelowe,najlepsze jakie dotąd miałam okazję smakować.
Gdy na zewnątrz hula wiatr i zacina deszcz ja trzymam w ręku talerzyk pysznej,przesłodkiej tarty dyniowej.Pamiętaj żeby podawać ją z dużą ilością bitej śmietany :p
Przepis pochodzi z rozdziału Francja, z książki Kulinarne wyprawy Jamiego

niedziela, 12 października 2014

Happy Thanksgiving cupcakes-babeczki na święto dziękczynienia





Święto dziękczynienia to najważniejsze święto dla Amerykanów.Przypada w czwarty czwartek listopada.Rodziny i przyjaciele spotykają się i zasiadają wspólnie do stołu aby podziękować za udany rok. Na stole króluje pieczony indyk ale znajdują się na nim także potrawy ze wszystkich darów jesieni. Nie może zabraknąć też deseru z dyni. Może to być tarta, sernik lub pyszne babeczki.
Inspiracją do powstania tego postu były śliczne papilotki i amerykańskie mini flagi,które udało mi się zamówić prosto USA.Pierwotnie miały mi posłużyć do stworzenia deseru w barwach amerykańskich na święto 4 lipca ale że przesyłka sporo się przedłużyła stwierdziłam,że idealnie sprawdzą się również przy święcie dziękczynienia.
A więc świętujmy jesień,dziękujmy za udany rok i częstujmy się babeczkami :)



piątek, 10 października 2014

Jesień w pełni, sernik dyniowy




Szczerze mówiąc nie wiem od czego zacząć.... jesień,październik,wybiłam się z blogowego rytmu :)
Tak naprawdę dopiero gdy zasiadłam do pisania tego posta uświadomiłam sobie jaki szmat czasu minął od publikacji ostatniego posta.
Przez ostatni czas zajęłam się sprawami zupełnie nie związanymi z tym co prezentuję wam na blogu.
Koniec wakacji i początek jesieni zassały mnie w dziurę czasową ale oto jestem.
Wróciłam z nie lada orężem,sezon sprzyja soczyście pomarańczowym dyniom,a ja jestem pod ich ciągłym urokiem.Dynię przerabiam na zupy,zapiekanki i słodkie wypieki wszak zgodzicie się że spektrum zastosowania dyni jest bardzo szerokie.
Dziś sezon 'Dynia 2014' otwieram sernikiem i liczę że skusicie się na niego